Witold Nowak był znużony swoim kiepskim życiem. Źle płatna praca, wiecznie zdenerwowana żona i ujadający pies. Oto jego codzienność. Marzył o jakiejś odmianie, o czymś co pozwoli mu przemienić się, choć na chwilę, w kogoś światowego. Kogoś, kto ma powodzenie, pieniądze i status. Kogoś takiego, kto nie musi się martwić, czy pozostali współpasażerowie w autobusie widzą jego łaty na kurtce i torbie, czy też nie. Zapragnął być kimś. Pewnego dnia natknął się na ulicy Świętojańskiej na dziwnego mężczyznę.
Ów jegomość powiedział mu: „kluczem do szczęścia są dobre portfele skórzane„. Po czym, odsłonił poły swojego płaszcza. Witold dostrzegł wówczas produkty, które zaparły dech w jego piersiach.
Czarne, beżowe, brązowe, w paski, ciapki, z emblematami i bez, z suwakami i zapięciami. Jego oczy zaiskrzyły. Jego umysł wykrzyknął: „jakie piękne skórzane portfele!”. Zawsze pragnął stać się dumnym posiadaczem jednego z nich. Gwałtownie przebiegł wzrokiem, kiedy to dziwny mężczyzna schował swoje nabytki, mrucząc: „bierzesz pan, czy nie?”. Witold zakłopotał się. Nie miał wystarczającej liczby pieniędzy. Aby się upewnić zajrzał do swojego portfela, pełnego dziur i różowego. Po jego wnętrzu smutnie przesuwały się 4 pięciozłotówki. Witold ostatni raz ze smutkiem zerknął na jegomościa, po czym oddalił się z miejsca spotkania. Kilka dni później nadal myślał: „kim był ten gość, który pokazał mi te portfele skórzane?”.
Z westchnieniem przyznał, że z pewnością musiał być to drobny rzezimieszek lub handlarz chińszczyzny.
„A co jeśli te portfele skórzane były własnością jakichś biednych ludzi, którzy zostali okradzeni w środku nocy, kiedy to przechadzali się po pięknych Alejach Różanych?”.
Ta myśl napawała go trwogą. Jeszcze kilka godzin myślał o tajemniczym mężczyźnie, który w płaszczu chował portfele skórzane, po czym, z wielkim trudem, zasnął. Następnego dnia, o godzinie szóstej rano wstał po to, by przyszykować się do swojej wymagającej pracy. Był woźnym w szkole podstawowej i szczerze nienawidził swojej pracy. Wychodząc z domu natknął się na dwa portfele skórzane. W środku znajdowały się setki banknotów i dokumenty. Jako że pan Witold Nowak był człowiekiem uczciwym i pobożnym, uznał, że, mimo ogromnej chęci, nie może sobie przywłaszczyć tych dwóch pięknych skarbów, jakimi były portfele skórzane.
Prędko udał się na Topolową 55, bowiem ten adres dostrzegł na dowodzie osobistym właściciela przedmiotów. Jakież było jego zdumienie, kiedy drzwi otworzył mu tajemniczy jegomość! Ten podziękował mu za dostarczenie przedmiotów i w ramach znaleźnego podarował mu dwa piękne portfele skórzane!
Polecane artykuły:
Ribbley – szycie portfeli na miarę
Portfel męski z dedykowanym grawerem: świetny wybór dla indywidualistów
Magia ręcznie szytego portfela, czyli dlaczego warto wybrać produkt według własnej specyfikacji?